Subskrypcja
Zamów newsy na e-mail:




 


 


   

 
Powrót   plik tekstowy (doc)
























Kuba Turkiewicz
Opowieść o prawdziwej przyjaźni

....Jadwiga Czopstik z oddalonej od Kessel o ponad 48 parseków planety Gulamb, od najmłodszych lat uwielbiała oglądać telewizję.
....Tak, to nie pomyłka ! Właśnie tele-wizję a nie holo-wizję jak we wszystkich cywilizowanych światach Imperium !. Planeta Gulamb to jedno z tych miejsc, o których zwykło się mawiać "zakątek w którym gundarki tyłkami kląskają" a powszechne gdzie indziej zdobycze techniki, uchodzą tu za luksus dostępny tylko nielicznym .
Jadwiga Gulamb często kładła się na swojej wygodnej kanapie, zapalała papierosa i z wielką uwagą pochłaniała dawkę kolorowych obrazów. Czasami chrupała przy tym cebulę, niekiedy żuła wyskubany z sanitariatu kawałek silikonowej uszczelki.
Tak było i tego pamiętnego dnia. Dnia, który odmienił oblicze galaktyki...
....Ulubiony program pani Jadwigi nosił tytuł "Wybaczam", a nadawano go dwa razy dziennie na kanale 23432-im.
....Kiedy z ekranu zniknęły reklamy bezalkoholowego blielu, rozległa się patetyczna muzyczka generowana przez bambinotuby suwakowe zespołu Modal Dan i Figrin Moods a po chwili zabrzmiały głosy członków zespołu.

"Dzień dobry, a kuku, wybaczam !
Przebaczam, nie gniewam się już !
Za krzywdy żałuję, rozpaczam
A czasem wycieram też kurz !

Dobranoc, wieczorem, bez gniewu.
Przebaczać to męska jest rzecz !
Uściski dobroci powiewu
Me troski odchodzą dziś precz !

A kuku, przepraszam wybaczam
Żałuję lalalalala la
Tru tutu pipipi ko ko ko !
Wybaczmy , lalala i dłoń ! "

....Czy to melodia, czy pełen melancholii tekst - a może i jedno i drugie, w każdym razie coś sprawiło że w oczach Jadwigi Czopstik pojawiły się łzy. I nie był to ostatni wzruszający moment w tym programie . Przeciwnie ! To co najpiękniejsze miało dopiero nastąpić.

*

....Tego wieczoru studio pękało w szwach. Na szczęście nikt tego nie zauważył i program można było kontynuować, tym bardziej, że publiczność nie dopisała. Nie dopisała także pogoda, ale humory były dobre. Nastroju sielanki, nie zmącił także fakt, że w stołówce podle karmią, a to dlatego że nastroju sielanki od rana nie było.
....Prowadząca program przystojna kobieta o piersiach jak atlas geograficzny świata i pośladkach jak z bajki o Czerwonym Kapturku rozchyliła szeroko wargi, po czym umieściła między nimi mikrofon wzbudzając szalony aplauz tłumu przywiezionych autokarem turystycznym meduz, zrzeszonych w fanklubie "Wybaczam".
- Dziś jest z nami Obi ! - powiedziała odchylając kotarę, za którą czaił się niezbyt przystojny mężczyzna o zarośniętej zaniedbanym zarostem twarzy, ubrany w jakieś brązowe łachmany. Nieprzyjemne wrażenie złagodził patetyczny dżingiel w wykonaniu zespołu Figrin Moods z towarzyszeniem uprowadzonej z planety Ziemia Urszuli Dudziak śpiewającej tekst "piri riri".
Obi, choć wyglądał raczej młodo, sprawiał wrażenie człowieka zmęczonego życiem. Ot, taki sobie dojrzały mężczyzna nie znający lęku ani mydła.
- Proszę bardzo - rzekła kobieta wskazując gościowi kanapę.
- Dziękuję - odrzekł Obi usiłując przy użyciu mocy załadować kanapę na stojącą przed gmachem telewizji ciężarówkę o napędzie repulsorowym.
- Nie, nie ! Nie zrozumieliśmy się ! - krzyknęła kobieta, rozpaczliwie wymachując czymś co utkwiło jej między zębami w czasie spożywania porannego posiłku. - Chodziło mi o to, aby pan spoczął czyli jak gdyby usiadł.
- Acha - rzekł Obi odstawiając kanapę na miejsce.
- Osobiście wolę Asia. Acha brzmi jakoś tak grubiańsko - rzekła prowadząca, po czym skorzystała z okazji i przedstawiła się telewidzom, którzy oglądali program dopiero czwarty raz i nie zdążyli jeszcze zapamiętać jej nazwiska, czy choćby inicjałów - Nazywam się Joanna Veers. Oglądacie państwo program "Wybaczam".
- Wiemy o tym - odpowiedzieli chorem wszyscy telewidzowie z wyjątkiem niesłyszących, niemych i niemrawych oraz tych którzy akurat wyszli do kuchni po ogórka małosolnego.
....Tymczasem , a właściwie chwilę później kobieta kontynuowała:
- Obi przyjechał do nas ... skąd ?
- Z Tatooine - odparł Obi
- Aż z Tatooine ?
- Tak właśnie powiedziałem.
- I co cię tu sprowadza Obi ? Na planecie Tatooine miałeś przyjaciela...
....Oczy Obiego zaszkliły się a z nosa wyciekła mu słona łza, którą po chwili wciągnął spowrotem wraz z cząsteczkami kurzu wszystkich znanych światów na które zawitał aby zażegnać rozmaite konflikty czy też zwiedzić starówkę.
- Przyjaciela poznałem na Tatooine. - odparł - Później wiele podróżowaliśmy. Zawsze byliśmy razem. Przeżywaliśmy przygody i było jak to się mówi gitezowo. Niestety poróżniła nas! Za jej Amidali, twarz każdy by się zabić dał !
- Rozumiem. I co było dalej.
- No cóż. Choć mój przyjaciel...
- Teraz możemy powiedzieć już jak ma na imię...
- Tak - rzekł Obi, po czym rozpłakał się jak bóbr. Po chwili zapanował nad emocjami, chwilę medytował, wreszcie nie wytrzymał i znów rozpłakał się, tym razem jak szop pracz.
....Stytuacja ta powtarzała się wiele razy i już wydawało się, że program stanie się nudny, gdy wreszcie rozpłakał się jak nietoperz i głośno szlochając powiedział :
- Mój przyjaciel ma na imię Anakin !
....Joanna Veers podała mu chusteczkę do nosa wykonaną z żywych Unglińskich Tiepłachodów, które odżywiają się wydzielinami z nosa, dzięki czemu nie trzeba by ich prać gdyby nie to że regularnie muszą się wypróżniać, i powiedziała:
- I co ?
- I... pewnego dnia Amidala schyliła się by podnieść upuszczony przeze mnie celowo beret a ja... a ja ... zachowałem się niegodnie.
- A czy...
- Nie przeszkadzaj... muszę to powiedzieć...I zaszła w ciążę...Najpierw próbowaliśmy wmówić Anakinowi że to jego dzieci, ale nie udało się... Nie mogłem pozwolić by moje dziecko wychowywał ktoś obcy. Ukryliśmy maleństwa przed Anakinem i uciekliśmy.
....W tym miejscu Obi rozpłakał się i to nie pierwszy raz, po czym korzystając z przerwy na reklamy spalił papierosa i uwiódł panią Joannę.
....Wreszcie realizator oświadczył :
- Za trzy sekundy wracamy na antenę !
- A co mnie to obchodzi ? -spytał Obi, lecz nie doczekał się odpowiedzi, ponieważ realizator wraz z przyjaciółmi zajęty był już wspinaczką.
- Hej ho, wiśta wio - zawołała pani Joanna zupełnie nie wiadomo z jakiego powodu i już miała się roześmiać gdy nagle kamery zadziałały ponownie i trzeba było zachowywać się stosownie.
- A zatem Obi... co chciałbyś powiedzieć swojemu przyjacielowi ?
- Chciałbym mu powiedzieć że szczerze żałuję. Kiedy odbijałem mu dziewczynę nie spodziewałem się, że będzie chodziła po domu w wałkach na głowie i puszczała bąki. Miałem także nadzieję, że będzie stroną dominującą w seksie, albo że chociaż umie gotować. Niestety okazało się że byłem naiwny. Chciałbym zwrócić mu jego Amidalę razem z dzieciakami, które nie dają mi spać. Nie dosyć że ciągle beczą to jeszcze przy użyciu mocy przesówają różne przedmioty. Wczoraj na przykład zupełnie pomieszały mi elementy układanki z Jar Jarem, którą dostałem w KFC jako dodatek do zestawu i dwa tygodnie męczyłem się żeby ją ułożyć. Chciałbym też odzyskać jego przyjaźń.
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziała gospodyni programu. - Odwiedziliśmy Anakina z kwiatami od ciebie i zaproponowaliśmy mu pojednawcze spotkanie przed kamerami. Czy jesteś ciekaw, jak zareagował ?
- Tak... bardzo - szepnął z nadzieją w głosie Obi .

*

....Reporter programu "Wybaczam" stał z wielkim bukietem wspaniałych kwiatów przed niezwykłą czarną kulą. Odnalazł przycisk uruchamiający dzwonek i wcisnął go. Po chwili kula otworzyła się i wyszedł z niej ubrany w czarne skórzano - lateksowe ubranko młodzieniec .
- O co chodzi ? Jestem zajęty.
- Mistrzu Vader , to ja twoja niewolnica ! Byłam bardzo niegrzeczna. Wracaj i skarć mnie ! - słowa te dobiegły uszu reportera, lecz na szczęście nie nagrały się na taśmę a to dla tego że w czasach w których rozgrywa się nasza opowieść - a było to na prawdę bardzo dawno, dawno temu - nie znano jeszcze czegoś takiego jak taśma. Filmy zapisywano wówczas na jakiś wielkich, metalowych dyskach - działających podobnie jak bębny z wypustkami w katarynce. Komandosi używali wtedy niewygodnych, plastikowych zbroi, które praktycznie uniemożliwiały widzenie, a potężne kosmiczne bazy budowano w taki sposób, aby można je było zniszczyć jednym strzałem w otwór wentylacyjny . Wielkie krążowniki wyposarzano w pola siłowe, ale w myśl zasady fair play umożliwiano przeciwnikowi ich dezaktywację poprzez zestrzelenie umieszczonej na szczycie mostka kuli, zaś wszelkiego rodzaju myśliwce i dwunożne maszyny kroczące projektowano w taki sposób, aby wybuchały przy byle zderzeniu, choć nie napędzano ich przecież paliwem płynnym ani nawet gazowym. Roboty natomiast projektowano w taki sposób, aby krzyczały i wypuszczały dym, kiedy przyłoży się im do odnóży świecący na czerono metal. Piękne to były czasy i należy żałować że nie mieliśmy okazji w nich żyć.
- Mam tu dla pana kwiaty od kogoś, kto chciałby pana przeprosić. Czy domyśla się pan od kogo ?
Anakin zastanowił się głęboko, po czym westchnął płytko i odparł:
- Nie wiem... czyżby Jar Jar chciał mnie przeprosić za to, że macał mnie po pośladkach, gdy byłem małym chłopcem ?
- Nie. Ktoś bliższy pana secu.
- Nie wiem... to może matka za to że wymyśliła jakąś historyjkę o niepokalanym poczęciu byle tylko pozbyć się mnie z domu, bo za dużo jadłem ?
- Też nie.
- To może Mace Windu za to że w akademi Jedi podkradał moje racje żywnościowe ?
- Nie.
- No to już jestem cały głupi. Po prostu nie wiem.
- A mówi coś panu imię Obi ?
....Oczy Anakina na zapłonęły gniewem. Przez salę przeszedł szmer - to burczało w żołądkach głodnych , bo trzymanych w studiu już trzeci dzień widzów.
- Ten cholerny ćwok Obi... Obi Wan ?
- Tak. Pan Obi Wan serdecznie pana przeprasza i przesyła kwiaty. Pragnie spotkać się z panem przed kamerami i sprawić aby znowu było tak jak dawniej.
- To znaczy jak ? Pragnie znowu zdradzać naszą przyjaźń ? Ma być jak dawniej ? Chce żebym mu ufał a on zajmie się moją kobietą ? O nie szanowny panie ! Ta historia już się nie powtórzy.
- A zatem przyjmie pan kwiaty ?
- Nie. Proszę powiedzieć Obi Wanowi, żeby sobie włożył te kwiaty tam, gdzie jego ciało nigdy nie miało kontaktu z wodą.

*

....Obi Wan spuścił wzrok. Zrobił to dlatego, że pani Joanna Veers usiadła po turecku na podłodze a miała na sobie naprawdę krótką spódniczkę.
- No i jak myślisz Obi, czy Anakin zgodzi się na spotkanie ? Rozmowa z reporterem na to nie wskazuje.
- Na pewno. - parsknął Obi Wan - Dobry z niego chłopczyna. Zawsze wodziłem go za nos, jak chciałem bo jest on adeptem Jedi. Rycerzem jasnej strony, którego nie sposób przeciągnąć na stronę ciemną. Ot co. Zawsze życzliwy, zawsze uprzejmy. Wyrzekł się swoich potrzeb i służy ludziom. Przyjdzie.
....Nagle otworzyły się wielkie, pomarańczowe drzwi i stanął w nich Anakin. Rozległa się muzyka, tak donośna i tak pięknie brzmiąca jak nigdy dotąd. I znów powróciły piękne słowa piosenki

"Dzień dobry, a kuku, wybaczam !
Przebaczam, nie gniewam się już !
Smacznego, dobranoc, good evening!
Lalalala laptinek okej ! "

....Obi Wan wstał gwałtownie i zalał się gorącymi łzami tryskającymi na niego nie tylko z oczu pani Joanny, lecz także niewielkiego natrysku, który przezorni Ungnaunci umieścili zawczasu na podsufitce rozprężnej w pomieszczeniu.
....Anakin patrzył na niego chwilę, po czym rozczulił się i zaczął łkać. Wreszcie wypłukał gardło szałwią i wszedł na główną scenę.
....Mężczyźni padli sobie w ramiona i trwali tak bez mała trzy sekundy, zwarci w męskim uścisku. Obecni a jakby nieobecni, dojrzali a jakby młodociani, mokrzy a jakże susi !
- Proszę panowie, siadajcie - powiedziała gospodyni programu
- Ooooops ! - powiedział Anakin, po czym usiadł.
- Siadam - rzekł Obi Wan, i jak rzekł, tak zrobił.
- Czy to prawda że byliście przyjaciółmi ? - Joanna zwróciła się do Anakina. Zwróciła się do niego tyłem, ponieważ z tej strony wyglądała o wiele lepiej. Są ludzie, którzy mają lepszy profil, ona miała lepszy en face - choć nie w pełnym tego słowa znaczeniu, a nawet zupełnie przeciwnie.
- Tak, to prawda. - odparł Anakin.
- I znów nimi będziemy - rzekł Obi.
- Czy dasz mu jeszcze jedną szansę ? - spytała prowadząca.
- Oczywiście - odparł Obi
- To pytanie było skierowane do mnie - powiedział Anakin.
- A właśnie że do mnie ! - krzyknął Ben.
- Ależ skąd ? -wycedziła przez durszlak kobieta.
- Nie wiemy - odparli mężczyźni chórem.
- Pytanie było do Anakina - powiedziała kobieta orkiestrą symfoniczną.
....I wszystko zakończyło by się szczęśliwie, gdyby nie tradycyjny punkt programu - pytania publiczności. Oczywiście na wiele banalnych pytań, spleceni w uścisku przyjaźni mężczyźni odpowiadali od ręki, na trudniejsze od nogi a na najtrudniejsze swobodnie bądź ze swadą.
....Niestety, niespodziewanie na ekranie pojawił się napis REKLAMA, a po chwili pierwszy z kilku filmów reklamowych, którymi realizatorzy zwykli zazwyczaj przerywać programy w najciekawszych momentach.

*

....Jadwiga Czopstik zdenerwowała się i gwałtownym gestem pochwyciła urządzenie zwane w języku Basic: "remote control", a w jej rodzimej mowie po prostu pilotem.
- Jak to, kurka wodna, jest - zapytała samą siebie - że w czasie reklam zawsze robi się głośniej ?
....Ze zdenerwowaniem zmieniła kanał. Ucieszyła się widząc że trafiła na program "Toczące się rozmowy".
....Na ekranie telewizora dostrzegła dziwnego stwora o długich uszach. Gdyby nie przerwała edukacji, poprzestając na szkole podstawowej, wiedziała by że to Gungan z planety Naboo.
....Gungan kończył właśnie mówić. W ostatnim momencie przeczytała generowany komputerowo obraz, umieszczony pod obrazem : "Jar Jar - rodzina nie zaakceptowała jego związku z Kapitanem Panaką". Tymczasem oko kamery przesunęło się nieco w prawo i oczom telewidzów ukazała się postać mężczyzny na wózku inwalidzkim.
Ubrany był w czarną szatę, a brak nóg w miejscu gdzie powinny być nogi - zdradzał brak nóg. Jego czerwona twarz upstrzona czarnymi serpentynami tatuażu sitchów, jego otoczona wieńcem dawno nie strzyżonych rogów łysa głowa i wreszcie nienawistne, płonące żarem oczy o zółtych tęczówkach zdawały się mówić jedno. Mówiły " Nazywam się Darth Maul i ciągle tu jestem !"
....Pod obrazem jego twarzy pojawił się napis:
"Darth Maul - wyrwał się z sekty, ale stracił zdrowie ".
- Prowadząca przywitała go przyjaznym uściskiem dłoni po czym zapytała.
- Kiedy zainteresowałeś się sztuką tatuażu ?
- Miałem wtedy 16 lat - odpowiedział Darth Maul. - Zaczęło się niewinnie od niewielkiego tatuażu na ramieniu, który przedstawiał miecz, owinięty wężem i czerwoną różę. Później wpadłem w złe toważystwo. Koledzy słuchali metalu i pili piwo. Śmiali się z motywu na moim ramieniu i dlatego postanowiłem go zmienić. Kazałem sobie wytatuować motywy celtyckie, a z tego nieszczęsnego miecza uczynić fragment motywu. Udało się, ale mi wciąż było mało. To jest jak narkotyk. Później przyszła druga ręka, klatka piersiowa wreszcie plecy i twarz.
- Wytatuowałeś sobie plecy ?
- Tak byłem wtedy młody i głupi.
- A czy ty, wytatuował byś sobie plecy ? - zapytała prowadząca podchodząc do ławeczek na których siedziała publiczność i zwracając się do młodego mężczyzny o wyglądzie słodkiego łajdaka.
- Nie - odpowiedział mężczyzna, a w tym samym momencie u dołu ekranu pojawiła się treść :
" Han Solo - uciekł z domu bo rodzice nie pozwolili mu chodować chomików" - Ja jestem twardzielem a nie jakimś tam narcyzem. Dałem sobie tylko wytatuować małego motylka na pośladku...

*

- O cholera ! "Wybaczam" ! - krzyknęła Jadwiga przypomniawszy sobie że zmieniła kanał tylko na czas reklam i błyskawicznie wróciła na 23432-gi.
....Niestety, było już za późno. Na ekranie widać było już tylko Joannę Veers, która wygłaszała myśl podsumowującą :
- ...jak widać nie zawsze kończy się szczęśliwie. Czasem wystarczy niewielka iskra aby otworzyły się stare rany i odżyły animozje. Tu wystarczyło kilka przykrych słów na temat pożyczonej kiedyś gumki myszki, aby nasi bohaterowie nie zapanowali nad emocjami. Pech chciał że obaj mieli przy sobie miecze świetlne. Pamiętajcie, warto nas oglądać, bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy ! Zapraszamy jutro w południe.
....Joanna ukłoniła się pięknie i odeszła w głąb studia, by zniknąć za wielkimi pomarańczowymi drzwiami.
....Tymczasem kamera pokazała strasznie okaleczonego mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Po całej podłodze walały się jego kończyny, jego oczy płonęły nienawiścią, a na głowie brakowało włosów.
- Nu Obi Wan ! - wycedził przez zaciśnięte zęby - Pogadi !
....W studiu rozległy się oklaski a telewidzowie natychmiast zapomnieli co oglądali.

KONIEC
pń - 07.08.2001